Opublikowano 05.12.2007.

Nieczęsto poza Armenią zdarzają się spotkania naukowe poświęcone tematyce jedynie tego kraju i narodu. W Armenii miałem okazję uczestniczyć we wielkich i spektakularnych konferencjach Armenia-Diaspora a samemu organizować niewielkie i o niewielkim zasięgu seminaria z okazji pięciu już edycji Toruńskich Dwudni Ormiańskich. Tak więc zorganizowana przez Pázmány Péter Catholic University w dniach 26-27 września 2007 roku w małym miasteczku Piliscsaba, 25 km od Budapesztu konferencja Örmény Diaszpóra Közép Európán (Diaspora Ormiańska w Centralnej Europie) jest czymś wyjątkowym dla zajmującego się ta problematyką od kilkunastu lat piszącego te słowa.
Na konferencji wygłoszono 25 referatów a a uczestniczący w niej badacze przyjechali z dziewięciu krajów. Najliczniej reprezentowani byli, jak zwykle, gospodarze. Wygłoszono też kilka referatów dotyczyło Ormian z Transylwanii, więc sześć wystąpień przedstawili naukowcy z Rumunii, przede wszystkim z Uniwersytetu w Cluj (węg. Gyergyószentmiklós). Natomiast jako trzecia pod względem liczebności grupa uczestników to czteroosobowa reprezentacja polskich naukowców: dr hab. Waldemar Deluga, redaktor wydawanego przez Uniwersytet Stefana kardynała Wyszyńskiego serii Series Byzantina, Joanna Rydzkowska, doktorantka Wydziału Sztuk Pięknych UMK, Konrad Siekierski, świeżo upieczony absolwent etnologii oraz nadal student Studium Europy Środkowo-Wschodniej UW (od października 2007 roku planujący podwyższenie swego statutu na 3-letnim stypendium doktoranckim Ormiańskiej Akademii Nauk, studia w Erywaniu) oraz dr Tomasz Marciniak, kierujący Centrum Badań Ormiańskich UMK, inicjator całego wyjazdu. Konferencja została otwarta przez Aszota Alexanyana, zastępcę Ambasadora RA z Wiednia, (przypomnijmy, że patron honorowy całego przedsięwzięcia, Aszot Hovakimian był do początku 2006r ambasadorem w Polsce) oraz przez dra Aszota Melkunyana, dyrektora Instytutu Historii Ormiańskiej Akademii Nauk – współorganizatora seminarium.

Zastanowienie wywołało wystąpienie Japończyka, Shimoya Akifuni doktoranta z Uniwersytetu Tokijskiego, który przedstawiał sytuację mniejszości ormiańskiej we współczesnym Uzbekistanie. J. Rydzkowska, która na konferencji pojawiła się prosto z Dublina, gdzie czynnie odpoczywała po emocjach związanych z obroną pracy magisterskiej, przedstawiła obiekt swych dotychczasowych badań: ormiańskiego manuskryptu nr 2406 z Biblioteki Czartoryskich w Krakowie, jako jednego z ok. 30 ormiańskich manuskryptów znajdujących się w polskich zbiorach. T. Marciniak przedstawił fragment swej książki Kultura Ormian w Polsce. Między separacją a integracją. poświęcony sytuacji edukacyjnej najmłodszego pokolenia imigrantów ormiańskich do Polski, zwanych przez niego pokoleniem1,5. (referat Armenian Young Immigrants in Poland. At the Edge). Niestety, w konferencji nie uczestniczył stały współpracownik CBO, Longin Graczyk, choć w programie znalazło się jego wystąpienie pt. Identity beyond Teritory? Journey of Polish Armenians in Postmodern Reality. Absencja badacza spowodowana była nagłym przyspieszeniem procedur, wiodących do uzyskania stopnia naukowego doktora zatytułowanego Tożsamość poza terytorium. Mniejszości marginalne etnicznie jako społeczności Sieci, który Longin ma zamiar bronić w Instytucie Slawistyki UM w najbliższym czasie. Właśnie w jego miejsce pojawił się mgr Siekierski, pozbawiony jednak w zasadzie możliwości wygłoszenia własnego referatu.

Obrady toczyły się w dwu równoległych sekcjach, przy czym zdecydowaną przewagę miały referaty dotyczące przeszłości, zarówno te z zakresu historii sztuki jak i powszechnej. Niestety, treść znakomitej większości referatów była dla nas niedostępna, gdyż wygłaszane one były po węgiersku przy późniejszym przedstawieniu jedynie angielskiego, tłumaczonego ad hoc abstraktu (brawa dla czyniących to perfekcyjnie dziewcząt!).

Można oczywiście zapytać jaki i czy w ogóle ma sens udział w spotkaniu, którego języka przeważnie się nie rozumie. Socjologowie wiedzą, że istnieją także funkcje ukryte danej instytucji, które czasami mogą okazać się ważniejsze od tych jawnych. W przypadku konferencji są to bez wątpienia kontakty osobiste, mające miejsce w tzw. kuluarach. Okazją do takich, nieoficjalnych i nie ograniczonych reżimem czasowym wystąpienia stają się często przerwy i posiłki. W Piliscsaba było to przede wszystkim wieczorne przyjęcie, gdzie serwowano skromny, acz odpowiadający naszym gustom zestaw mięsa pieczonego, klusek nokedli, gulaszu, ziemniaków i ryżu, sałatki z kwaszonek, zwanej po prostu csalamadé oraz do wyboru: piwa Dreher, kilkudziesięcioprocentowej palinki (przypuszczalnie przywiezionej z Siedmiogrodu) oraz (niestarty czerwonego) wina Egri Bikavér (innego koloru E.B. nie ma!). Tutaj okazało się, że preferowanym przez młodych organizatorów językiem jest niemiecki, natomiast angielski jest na tyle wystarczający aby sobie niezobowiązująco porozmawiać, nawet na tematy naukowe. Współfundatorem kolacji był wikariusz transylwańskich Ormian-katolików, ks. Endre Szakács. .

Informacje dotyczące tych właśnie, siedmiogrodzkich Ormian przewijały się przez kilka referatów. Przypomnijmy, że ten komentowany obszar leży obecnie w Rumunii, jednak, jak uświadomił referat Ilki Veress, Ethnical Identity Narratives in the Case of the Armenian Community of Szamosujvar, tamtejsi Ormianie, mają świadomość swej węgierskości, gdyż rodzimy język utracili, podobnie jak polscy Ormianie, w XVII stuleciu.

Konferencja miała miejsce na terenie kampusu katolickiego Uniwersytetu (węg. Katolikus Egyetem). Kilkanaście rozsianych pomiędzy trawiastymi pagórkami budynków przypominał po trochę wymysły Gaudiego, po trochę wioskę Smerfów, sąsiadującą z olbrzymią remizą strażącką, inny budynek nasuwał skojarzenia z Disneylandem. Kompleks, zaprojektowany przez słynnego Imre’go Makovecza, to przebudowana jednostka wojskowa – w dziewiętnastym wieku austriacka, a jeszcze przed 1991 r. radziecka. Ostatni właściciele zostawili obiekt w stanie kompletnej dewastacji. Efekt przebudowy i rozbudowy obiektów jest zaskakujący i takim go właśnie go odebraliśmy, zastanawiając się jednak czasami czy owa forma nie przerosła treści, jak to miało miejsce w audytoriach, gdzie toczyła się część obrad. Owe pomieszczenia były tak strome, że mówca przy katedrze miał głowę na wysokości piersi słuchacza w pierwszym rzędzie…

Obradom przysłuchiwało się kilkoro gości z Armenii. Oprócz wspomnianego powyżej Aszota Melkunyana, była to np. Anahit Simonyan. Jej biegłość w tłumaczeniu na węgierski ormiańskich tłumaczeń, przy równoczesnym płynnym przechodzeniu na angielski kazał podejrzewać, że jest to węgiersko-ormiańska autochtonka. Jednak pani Anahit mieszka w rodzimej Armenii, gdzie pracuje dla UNIDO. Pozostałych słuchaczy, oprócz referentów, można podzielić na dwie grupy: jedna to przymusowo zgonieni na seminarium studenci, którzy uciekali, gdy skończył się czas takich zastępczych zajęć, natomiast grupa druga to starsi ludzie o korzeniach transylwańsko-ormiańskich.

Konferencja skończyła się drugiego dnia grubo po wyznaczonym czasie. Nie tylko z powodu długości niereglamentowanych referatów, ale także za przyczyną połączenia obu sekcji. Ostateczne zakończenie także było zaskakujące; bowiem odśpiewano oba hymny – ormiański oraz węgierski; czego nie doświadczyłem nigdy wcześniej oprócz rządowych, ormiańskich konferencji Armenia-Diaspora, a na polskich konferencjach naukowych nie zdarza się nigdy.

Pobyt na Węgrzech został także wykorzystany na nawiązanie kontaktów z miejscową.diasporą. Wcześniejsza, przedkonferencyjna wizyta w kościele ormiańskokatolickim niczego nie przyniosła bezpośrednio – świątynia zamknięta jest na głucho i jedyna wywieszona informacji informuje o kwietniowym nabożeństwie. Jednak nieoczekiwany skutek przyniosło pozostawienie wizytówki z telefonem. W ten sposób, już w zmienionym składzie (obok K. Siekierskiego do T. Marciniaka dołączyła rodzina: Jolanta oraz Marcelina „Javahir”) zostaliśmy zaproszeni na sobotnią, popołudniową mszę, jak się potem okazało, odprawianą przy okazji parafialnego odpustu Najświętszej Marii Panny. Do kościoła, usytuowanego na maleńkiej, zacienionej kasztanowcami uliczce Orlay, przybyło nie więcej niż 50 osób, a po liturgii nastąpiło spotkanie z poczęstunkiem. W wywierającym duże wrażenie otoczeniu starych mebli i zabytkowych obrazów poznaliśmy raptem kluczowe osoby węgierskiej społeczności ormiańskiej: Przewodniczącą Towarzystwa Kulturalnego „Transylwańskie Korzenie Ormiańskie”, dr Sarolty Issekutz, przewodniczącego Towarzystwa Ormian Węgierskich, Balázsa Füleki.

Niespodziewanie ksiądz odprawiający 1,5-godzinną liturgię okazał się Polakiem. Ks. Liszniewski jest już na emeryturze. Przestał być proboszczem, a wcześniej zarządzającym parafią na wiosnę 2007 roku i tylko teraz został grzecznościowo poproszony o celebrę. Wywiad z nim potwierdził przypuszczalna prawidłowość – bierność węgierskich Ormian w ramach życia wspólnotowego. Przestrzeń religijna zaś trzeciej fali – najnowszych przybyszy jest już zagospodarowywana: pojawił się ksiądz Kościoła Apostolskiego, natomiast ta grupa jeszcze nie posiada własnego budynku sakralnego. Telefonujący do nas młody chłopak, Bendek Zsigmont, ministrant oraz zarazem kierownik chóru okazał się multipoligliotą (jak twierdzi, zna 94 języki, w tym kilka odmian ormiańskiego, jednak żadnej z odmian polskiego, co jest co najmniej dziwne…), doktorantem Uniwersytetu Budapesztańskiego. Benedykt nosi się z szeroko zakrojonymi planami powołania na Węgrzech studiów armenologicznych (kaukazoznawczych?), co wywołało żywe zainteresowanie T. Marciniaka, który także czynił przymiarki do urzeczywistnienia takiego pomysłu. Spotkanie z Benedyktem we wtorek pozwoliło na poznanie innych jego zamierzeń, np. wydanie serii mini-słowników (obejrzeliśmy projekty okładek wersji ormiańsko-francuskiej i węgierskiej). Zsigmond obdarował nas również almanachami tłumaczonych przez siebie z języka ormiańskiego wierszy.

Węgry opuszczaliśmy pełni wrażeń. Oczywiście, nie tylko „ormiańskich”, choć myślę, że te przeważały. Mam nadzieję, że unikalna inicjatywa Sandora Öze nie będzie jednorazowa. Nasz, tzn. „toruński” wyjazd wsparły finansowo: Instytut Socjologii UMK oraz Instytut Polski w Budapeszcie, za co, podobnie jak pani Annie Varga (absolwentce nr 1 toruńskiej socjologii, obecnie pod Budapesztem) i jej Rodzinie za wsparcie „logistyczne”. Kolejnym pomysłem Benka Zsigmonda jest ormianoznawcza konferencja na wiosnę 2008 roku, być może połączona z tradycyjnym już tygodniem kultury ormiańskiej w kwietniu.

© Tomasz Marciniak
2007–11–21, g. 19.39

Dziękujemy za przekazanie do archiwum Fundacji czasopisma węgierskich Ormian “Erdélyi Örmény Gyökerek”.

 

Wirtualny Świat Polskich Ormian